Gdzie śpiewają raki... i milczy sprawiedliwość - moje przemyślenia na temat książki “Gdzie śpiewają raki” napisaną przez Delię Owens


Wczoraj, a w gruncie rzeczy dziś w nocy (06.06.2025 r. - nie wiem, kiedy wrzucę ten wpis na bloga, bo jednak pisanie, redagowanie i sprawdzanie trochę zajmuje) skończyłam czytać książkę pod tytułem “Gdzie śpiewają raki” Delii Owens. Ten wpis zawiera moje luźne, czasem nie powiązane ze sobą przemyślenia i spostrzeżenia. Piszę swoich emocjach, ale mój wpis zawiera także elementy charakterystyki Kyi. Poruszam także kilka innych kwestii. Planuję jeszcze dwa posty, które będą skupiały się w odróżnieniu od tego wpisu na konkretnych, wybranych przeze mnie tematach i recenzję.

    Podczas czytania tej powieści odczuwałam różne emocje. Niektóre fragmenty wywołały we mnie autentyczne wzruszenie, co w moim przypadku jest rzadkością. Napisanie tekstu, opisanie wydarzeń, myśli lub emocji bohaterów w taki sposób, aby wywoływał w czytelniku wzruszenie w mojej opinii jest dość trudne. Jest to prawdziwa sztuka. Trzeba umieć w konkretny sposób stymulować wyobraźnię czytelnika. Z drugiej strony czytelnik musi być odpowiednio wrażliwy. Są osoby, które nigdy nie wzruszają się i nie odczuwają żadnych innych emocji podczas czytania książek, są też osoby, które bardzo łatwo doprowadzić do łez. 


    Jednym z takich fragmentów, do którego wracałam kilkakrotnie, i który za każdym razem wywoływał u mnie wzruszenie, jest ten, w którym Kya godzi się ze swoim losem, szczególnie z odejściem matki. Stało się to po śmierci Skoczka, osoby szczególnie ważnej dla Kya, który bezinteresownie wraz ze swoją żoną Mabel pomagał dziewczynce a później kobiecie przetrwać. Kiedy wspominała Skoczka, spacerując po piasku, przyszła do niej myśl o matce, a dokładniej wspomnienie, kiedy to matka w butach ze sztucznej skóry aligatora opuszcza ich dom na zawsze, pozostawiając swoje dzieci z przemocowym mężem alkoholikiem. To był ostatni raz, kiedy Kya zobaczyła matkę, nie miała nigdy szansy się z nią pożegnać. Zwykle, kiedy matka gdzieś wychodziła, przystawała na końcu ścieżki i machała do Kya, stojącej na ganku. Tamtym razem jednak tak się nie stało, lecz Kya w tym momencie zmieniła w pewnym sensie swoje wspomnienie i ujrzała matkę żegnającą się z nią. Do tej pory ciągle żywiła nadzieję, że ona wróci, pomimo że od kiedy odwiedził ją Jodie, wiedziała, że zmarła na nieleczoną białaczkę kilka lat wcześniej. W moim odczuciu to był moment, w którym Kya, jako już dorosła kobieta, pogodziła się z odejściem matki, które miało miejsce, kiedy dziewczynka miała sześć lat, ale także z utratą całej rodziny i spokojnego, szczęśliwego dzieciństwa. Dzieciństwo Kya zawsze było trudne ze względu na obecność w jej rodzinie przemocowego ojca, jednak po odejściu matki, rodzeństwa, a na końcu ojca, stało się jeszcze trudniejsze. 


    Za to złość wywołał u mnie fragment, przedstawiający zachowanie Kya po aresztowaniu pod zarzutem zabójstwa. Zachowywała się, moim zdaniem, dość nieracjonalnie, nie chcąc rozmawiać z mecenasem, który miał jej pomóc i bronić podczas procesu. 


    Niedowierzenie i zdziwienie poczułam po tym, jak Tate po śmierci Kya odkrył, że to ona jednak była odpowiedzialna za śmierć Chase’a. Cały czas wierzyłam w niewinność Kyi, byłam pewna, że zarzuty jej stawiane są nieuzasadnione. Właściwie, nie do końca wiem, dlaczego ten scenariusz wydawał mi się tak nieprawdopodobny. Może dlatego, że Kya wydawała mi się tak bezbronna i niezdolna do zabicia drugiego człowieka. Być może, ze względu na jej wielką miłość do przyrody - nawet pomimo biedy zawsze znajdowała jedzenie, którym mogła nakarmić mewy oraz zauważała piękno mokradeł, które nie wszyscy dostrzegali. A może dlatego, że podczas czytania wytworzyłam pewną więź emocjonalną z Kyą, i to przez nią trudno mi było dopuścić do siebie myśl, że to z pozoru ta bezbronna, wyobcowana, wrażliwa ale odważna i zaradna kobieta mogłaby być zabójczynią.


    Gdy czytałam rozdziały, w których Kya była sądzona, zastanawiałam się, czy mój stosunek do bohaterki byłby taki sam, gdybym od samego początku wiedziała, że to ona jest osobą, która zabiła Chase’a. Rozważałam, jak zmieniłyby się moje uczucia względem niej. Myślę, że nawet gdybym od początku wiedziała, że to ona jest sprawczynią zbrodni, to mimo wszystko między mną a nią wytworzyłoby się pewnego rodzaju przywiązanie. Jestem osobą, która szybko się przywiązuje i zwykle główny bohater książki lub ten najbardziej szczegółowo opisany (choć zwykle najlepiej opisany jest właśnie główny bohater), staje się dla mnie w pewnym sensie przyjacielem.


    Pamiętam też, z jakim napięciem czytałam książkę, od momentu znalezienia przez śledczych czerwonej czapki w chacie Kyi. Chciałam wtedy, jak najszybciej dowiedzieć się, jakie jest zakończenie książki i w jaki sposób zginął Chase oraz jakie będą dalsze losy Kyi. Musiałam jednak przerwać czytanie, ponieważ dojechałam do mojej stacji i musiałam wrócić do domu oraz zająć się obowiązkami.


    Podczas czytania opisów dotyczących przebiegu procesu, jak najszybciej chciałam poznać werdykt. Bardzo nie chciałam, aby Kya została skazana, ponieważ osobiście uważałam, że to nie ona zabiła. Argumentacja mecenasa Miltona mnie przekonała. Co prawda, na początku książki przeszło mi przez myśl, że to Kya zabiła, ponieważ nie bez przyczyny jej losy były prezentowane równolegle ze śledztwem dotyczącym śmierci Chase’a. Mam silne poczucie, że każdy winny powinien zostać sprawiedliwie ukarany, a każdy niewinny nie powinien zostać w ogóle oskarżony. Stąd uważam, że domniemanie niewinności jest konieczne po to, aby niewinni ludzie nie byli niesłusznie karani.


    Czy chciałabym, aby Kya została ukarana oczywiście współmiernie do swojej winy? To bardzo trudne pytanie, ponieważ miała ona motywy, moim zdaniem słuszne, aby dokonać zbrodni. Ale motywy ma każdy zabójca. Uważam, że Kya powinna zostać ukarana, jednak trzeba też wziąć pod uwagę okoliczności, ponieważ Chase też nie jest bez winy.


    Z drugiej strony jestem przyzwyczajona, że książki zwykle mają szczęśliwe zakończenie. Jestem pewna, że gdyby Kya została skazana na najwyższą karę, jaką proponował sąd, czyli karę śmierci, utwór nie kończył by się “happy endem”. W moim odczuciu jednak w takiej formie powieść także nie ma całkowicie szczęśliwego zakończenia. Kya i Tate nie doczekali się dzieci, pomimo że chcieli powiększyć rodzinę, a Kya odeszła, mając sześćdziesiąt cztery lata, pozostawiając na ziemi Tate'a, który po jej śmierci odkrył skrytkę pod podłogą, gdzie Kya chowała swoje wiesze, pisane pod pseudonimem - jako Amanda Hamilton. Z jednego z nich Tate dowiedział się, że to jego ukochana zabiła Chase’a. Zwrócił uwagę na ten wiersz, ponieważ był on zapakowany w osobną kopertę, więc musiał być on ważny dla Kyi. Tam też znalazł wisiorek z muszlą, który Kya podarowała Chase’owi, i który nosił on aż do swojej śmierci. 


    Tate pozbył się dowodów. Spalił wszystkie wiersze, pomimo że wystarczyłoby gdyby spalił ten jeden oraz rzemyk od wisiorka, a muszlę pozostawił na plaży, aby fale oceanu mogły ją z powrotem zabrać do swoich głębin. Zrobił to, choć Kya już nie żyła i nie mogła trafić do więzienia, ani zostać zabita w ramach kary. Prawdopodobnie chciał chronić jej dobre imię. Moim zdaniem to nie jest dobre zakończenie - Kya zmarła samotnie w swojej łódce, zostawiając Tate samego w ich wspólnym domu na mokradłach, nie mieli oni dzieci, więc Tate prawdopodobnie pozostał całkowicie samotny oraz Tate, a więc także czytelnik, dowiaduje się, że Kya była prawdziwą zabójczynią. To też świadczy o tym, że Kya nigdy nie powiedziała Tate'owi o sobie całej prawdy.


    Uważam, że nic nie daje człowiekowi prawa do decydowaniu o śmierci drugiego człowieka, lecz rozumiem powody, dla których Kya zdecydowała się zabić. Nie chciała żyć w ciągłym strachu o swoje bezpieczeństwo, a póki żył Chase, w każdej chwili mogła spodziewać się ataku z jego strony. Widziała też w dzieciństwie, jak cierpiała jej matka z powodu agresywnego zachowania mężczyzny, który wyznawał jej miłość. Kya na pewno nie chciała przeżyć podobnego koszmaru.


    To też jest jeden z powodów, dla którego można by się spodziewać, że to główna bohaterka była zabójczynią. Miała trudne dzieciństwo, ciężkie życie, a ponadto była ofiarą i obserwatorką przemocy. Takie osoby mają większe szanse na łamanie prawa lub nawet popełnianie zbrodni.


    Można się też zastanowić, czy Kya mogła coś zrobić, aby uniknąć ostatecznego kroku, jakim było zabójstwo agresora. Mogłaby pójść do szeryfa i złożyć zawiadomienie o tym, że Chase na nią napadł i próbował zgwałcić. Jednak sama bohaterka w rozmowie ze Skoczkiem zauważyła, że z dużym prawdopodobieństwem nikt by jej nie uwierzył. Ludzie trzymaliby stronę Chase’a, ponieważ pochodzi z dobrej, szanowanej rodziny i był w pewnym sensie chlubą miasteczka. Zdaniem mieszkańców był on na pewno bardziej godzien zaufania niż jakaś dzikuska z bagien, która na pewno chciałaby w ten sposób wyłudzić kasę od rodziców Chase’a. Sam szeryf także miał negatywny stosunek do mieszkańców bagien, podkreślił, że nawet nie próbuje interesować się ich losami.


    Kya mogłaby wcale nie zaczynać znajomości z Chasem. Prawdopodobnie jednak w tamtych okolicznościach było to niemożliwe. Kya chciała wypełnić lukę po Tate, który stchórzył i porzucił ją, myśląc, że nie jest w stanie pogodzić kariery naukowca z miłością do Kyi i życiem z nią na jej ukochanych mokradłach. Kya bała się, że znów będzie samotna. Wtedy w jej życiu pojawił się Chase. Kya łudziła się, że mogą oni stworzyć szczęśliwy związek, a później rodzinę. Okazało się, że Chase się nią bawił, tak jak wieloma innymi dziewczętami, i uważał, że nigdy nie będą małżeństwem. Był pewnien, że Kya też sobie z tego zdaje sprawę. W ogóle nie brał pod uwagę jej uczuć i tego, że ona ich związek traktuje naprawdę poważnie. (Uważam, że związek Kyi i Chase’a nigdy nie mógłby być szczęśliwy i nie miał szansy się udać, o czym bardziej szczegółowo napiszę w innym poście.) Chciał jednak, aby Kya ciągle była jego partnerką, pomimo że miał on już żonę. W ten sposób okoliczności zewnętrzne, ale także przeżycia Kyi z dzieciństwa sprawiły, że nieszczęście było prawie nieuniknione.


    Znajomość Kyi z Chasem była w pewnym sensie nieodpowiedzialna i lekkomyślna. Wszyscy wiedzieli, że jest to bawidamek, a ponadto Tate w pewnym momencie ostrzegał Kyę przed Chasem, którego znał od niej lepiej, ponieważ sam kiedyś mieszkał w mieście i chodził razem z nim do szkoły. Próbował uświadomić jej, że Chase nie traktuje ich związku poważnie. Wiedział, że podczas imprez flirtuje z innymi dziewczętami i opowiada o Kyi z pogardą, a także zdradza intymne szczegóły ich relacji. Ten związek świadczy także o łatwowierności bohaterki, a także uporze, ponieważ nie chciała wierzyć Tate’owi i próbowała tłuamczyć Chase’a.


    Nie tylko w tym przypadku Kya okazała się być nieodpowiedzialna i lekkomyślna. Nie zamykała na zamek drzwi do chaty, sądząc prawdopodobnie, że nikt nie będzie zainteresowany wejściem do niej. W końcu przez większość życia nie miała nic cennego, a poza tym mieszkała na kompletnym odludziu i nie cieszyła się dobrą opinią w okolicy. Była uznawana raczej za dziwoląga. Mogłaby jednak lepiej zabezpieczać chatę, ponieważ od czasu do czasu na jej teren przychodziła w ramach pewnego rodzaju wyzwania młodzież z miasteczka. Mogli oni bez problemu wejść do środka i zdewastować chatę, do czego młodzież na pewno była zdolna i nie miałaby przeciw temu oporów, gdyby wpadł jej do głowy taki pomysł. Także przez to szeryf i jego pomocnik mogli bez trudu wejść i przeszukać mieszkanie Kyi, co umożliwiło im zdobycie jednego z kluczowych dowodów w sprawie zabójstwa Chase’a, jakim była czerwona czapka, a następnie umożliwiło im to uzyskanie nakazu aresztowania i zamknięcie Kyi w celi więziennej na dwa miesiące, co było bardzo traumatycznym doświadczeniem dla bohaterki, ze względu na odcięcie jej od ukochanej przyrody i mokradeł.


    Dziwnym zachowaniem Kyi był też brak chęci współpracy z mecenasem, który miał działać na jej korzyść, a także napisanie wiersza o zabójstwie i zachowanie wisiorka z muszlą, który należał do Chase’a. Gdyby szeryf Ed i jego pomocnik Joe zdecydowali się dokładniej przeszukać chatę, mogliby odnaleźć te obciążające Kyę dowody, ale później także mogły zostać odnalezione przez kogoś niepowołanego.


    Na koniec chciałabym wspomnieć o narracji w książce. W ten utwór epicki są wplecione elementy poetyckie. Często są to wiersze Amandy Hamilton. Dowiadujemy się pod koniec utworu, że był to pseudonim, pod jakim swoje wiersze wysyłała sama Kya do lokalnych gazet. Często też je sobie “przypominała”, tak jakby nie wiedziała, że są to jej wiersze, a przynajmniej to tak odebrałam. Zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie był to celowy zabieg autorki, mający na celu zaskoczyć czytelnika. Chciałam to jednak zaznaczyć, ponieważ uderzyło mnie to i wydało mi się to dziwne. Po raz pierwszy spotkałam się z takim zabiegiem. 


    Tak samo zastanawiało mnie, czy Kya nie miała wyrzutów sumienia po zabiciu drugiego człowieka. Być może strach przed Chasem był zbyt silny, więc nie odczuwała ich, a wręcz po zabiciu Chase’a mogła odczuć ulgę, ponieważ pozbyła się agresora i prześladowcy, który mógł zniszczyć jej życie. Myślę, że to też mógł być celowy zabieg autorki - chciała, aby czytelnik do końca wierzył w niewinność Kyi, w celu zaskoczenia go.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Powitanie i kilka słów o moim blogu

Charakterystyka głównego bohatera utworu "Śpiączka" - Michaela Spencera

Informacje dodatkowe do posta powitalnego